... nie tak on szybki jakby się mogło wydawać. Sami o tym wiecie, a przekonacie się ostatecznie czytając co napisałem.
Mija ciężki i długi dzień pewnemu małżeństwu (ale zacząłem!!!) Oboje leżą w łóżku, gdy nagle żona mówi „Musisz mnie wyruchać bo nie usnę. Wiem, że zmęczony jesteś, ale musisz"
Hmm... i gdy tak żona do mnie mówi (bo to przecież o nas blog), to w połowie zdania jest już rozebrana, a gdy go kończy zaczyna mi obciągać.
No to hop! - jak to się mówi.
Szybki seks, ponad 15 minut (bo ma być szybki) ;-) orgazm i spać.
O nieeee! Jak już rucham, to w te 15 minut uda mi się doprowadzić żonę do orgazmu, ale całość się nie kończy. Kolejne 15 minut ściera z siebie moją spermę ;);) ;) :mrgreen:
Do zabawy w sex potrzeba: wieczoru, nastrojowej muzyki, świec, wina. Wtedy tworzy się miła atmosfera i będzie…
(Tu powinien być dźwięk cofającej się taśmy z muzyką)
No nieeee! Jak mnie zawsze wkurzały takie dyrdymały. „Nastrojowa muzyka, świece…” – chyba w wymysłach romantycznych nastolatków Seks – inaczej pierdolenie, pieprzenie, jebanie… to ma być dobra zabawa z orgazmami na końcu. Seks można uprawiać byle gdzie. Byle go tylko uprawiać!!!!! A potrzeba jedynie śliny, żeby nawilżyć się.
Ale to nie tylko szybkie tłuczenie się… O nieee! To rżniecie, dokładna penetracja cipki twardym, grubym kutasem… wolna na początku, „umiarkowana” w środku , a szybka (według upodobań kobiety) na końcu.
Ha! I ja mogę tam mówić, bo do tej pory moja żona ma orgazm za każdym razem. Ale co z tymi kobietami, które go nie mają? Wtedy… Do zabawy w sex potrzeba: wieczoru, nastrojowej muzyki, świec, wina.
Inaczej mówiąc, jest to miłość, oddanie i zaufanie.
Ludzie żyjący ze sobą od ślubu do śmierci, muszą swoje indywidualne poglądy oraz zwyczaje dostosować do życiowego partnera.
I tak, żona codziennie karmiona jest spermą swojego męża, a on dla niej gotów jest na wszystko. (Opcjonalnie, gdyż świadomy jestem, że różne są zachcianki)
Moja młoda przyjaciółka, podczas rozmowy o seksie, martwiła się, że jeszcze mało umie. Na co ja, stary... :D Mentor, odpowiedziałem jej:
„Człowiek jest tak skonstruowany do pieprzenia się, że nie trzeba mu pobierania specjalnych nauk w tym zakresie... a jedynie częstych okazji do spotkań... "
Czy zgadzacie się z tym, że nie trzeba uczyć się specjalnie seksu, bo do wszystkiego można dojść powoli, podczas częstych spotkań?
Przypominam mi się taka rozmowa z moją żoną ... Zapytała się mnie „Jak
idziesz ulicą i jak widzisz jakąś dziewczynkę ładną, to staje Ci pałka?"...
Pomyślałem... długo mi to zajęło czasu, bo...
Rozmyślanie 1.
Przypominałem sobie czy mam wzwód kiedy widzę piękną kobietę... kiedy się
patrzę na jej buzię, włosy, ręce, cycuszki, brzuszek, nogi, dupeczkę,
stópki... to chyba mi nie staje... jak się tak patrzę... (Nie lubię się
patrzeć na coś/kogoś kiedy nie mogę dotknąć : ) )
Rozmyślanie 2.
Czy jak już widzę piękną kobietę... to być może wyobrażam sobie wtedy, że
podchodzę do niej... całujemy się (zaczynam od szyi), pieścimy... i tak
dalej... ocieram się o jej nagą pupkę gorącym kutasem... - to chyba mi nie
staje... chociaż fantazję mam wielką...
Być może coś jeszcze myślałem... Rozmawialiśmy długo... Ja się pytałem, czy
Jej też coś nie staje, jak widzi jakiegoś pana ciekawego (wiem... pytanie
głupie, ale w moim stylu głupkowatym... jeszcze było, czy by się chciała
ocierać o niego... masować sobie... ech... no wiecie... ;> ;> ;> )
Później do tej rozmowy nie wracaliśmy przez jakiś czas, aż do czasu,
kiedy wracaliśmy autobusem (nie pamiętam skąd) Zapytała się mnie, czy mi
się podoba jedna z pasażerek... druga... trzecia... i czy mi na ich widok
staje? Ja oczywiście zrozumiałem, że to chodzi o rozmowę naszą
wcześniejszą. Opowiedziałem, że ładne są panie... owszem... ale nie staje. A
żona wsadziła mi rękę w spodenki (odważna! Jechaliśmy na końcu ;> ) i
zaczęła mi masować kutasa i pyta się ... a teraz?...
Na co ja... teraz to mi obciągniesz... a ja zdecyduję, która mi się bardziej podoba ... ;>
Wiem! Kolejna głupia historia! Ale cóż... zrobić...
A Wy, z łaski swojej odpowiedzcie. Jak widzicie kogoś interesującego to Wam staje coś / robi się mokro?
Albo jeszcze inaczej: Młoda, piękna, mądra samotna i porządnie ruchana.
Albo: Młoda, piękna, mądra, samotna, nie ruchana, smutna.
Mam taką koleżankę. Jest właśnie jak z tego opisu ostatniego. Nie mogę
zrozumieć dlaczego nikogo nie ma. Znam ją na tyle, że wiem, że ma
problemy ze sobą - poczucie niskiej wartości? Ale do cholery! Żyjemy w
czasach, że jak nie Ona to ktoś może do Niej „podbić - mając na uwadze
tylko Jej urodę!!!
I wiecie co, „podbijają" niektórzy, a Ona uwielbia wysysać dla siebie
ich energię, chociaż prawdopodobnie się z nimi nie rżnie. (Ci chłopcy
niektórzy są starzy jak dla niej i każdy ma żonę)
Nie wiem dlaczego nie może sobie znaleźć kawalera. Mówi, że chciałaby,
ale bardzo podoba Jej się mój gruby kutas i to jak ją dotykam i liżę
Nie chciałbym, żeby została starą panną. Życie opiera się na ruchaniu!
W którymś z poprzednich wpisów wspominałem, że był czas, kiedy z żoną
(wtedy jeszcze dziewczyną/narzeczoną) sikaliśmy na siebie często mając z
tego ogromną radość. Czyli teraz nie będzie o tym : )
Słyszałem wielokrotnie stwierdzenie, że „kiedy ma się pełny pęcherz, sex sprawia więcej przyjemności".
I w moim przypadku tak jest, chociaż nie czekam na rżnięcie specjalnie
kiedy chce mi się siku. Nie wiem jak to działa, co takiego natura
uczyniła, ale mi sprawia to dużo przyjemności
Hmmm... a może to jest tak, że chcę jak
najszybciej dogodzić żonie i staram się ją ruchać lepiej? Wtedy ona
szybko dostaje orgazmu, a ja mogę na spokojnie, po spuszczeniu się pójść do ubikacji?
Moja żona nie lubi mieć pełnego pęcherza, zawsze robi siku przed rżnięciem.
A jak jest u Was? Dobrnęliście do końca tego mokrego wpisu? ; ) Pozdrawiamy!
Hmm... Jak to jest uprawiać seks po alkoholu? Powiem Wam, że nigdy tego nie robiłem, chociaż ostatnio miałem 2 okazje.
Pierwsza trafiła się po rodzinnym
spotkaniu, na którym w ramach dobrej zabawy piłem jakieś świństwa, ale
najbardziej pamiętam z tego spotkania, półmiski z przepysznym jedzeniem.
Po przyjeździe do domu miałem ogromną ochotę na sex. Kutas stał i nie
chciał opaść, ale żona nie chciała do mnie podchodzić bo mówiła, że „strasznie śmierdzę"
Po alkoholu nie jest agresywny, a bardziej „śmieszny i żenujący"
Mówiłem do Niej, czy nie ma ochoty na ruchanie ze śmierdzącym pijakiem?
Czuć się jak męczennica, która służy tylko do ruchania? Pokazywałem jej
chuja... Mówiłem, że wejdę na nią i chyba będą ruchał całą noc, że czegoś
takie nie przeżyła wcześniej. Takie to rzeczy proponowałem, ale jak
powiedziała, że nie ma ochoty, grzecznie choć z trudem umyłem się i
poszedłem spać.
Ale dobra żona przyszła do mnie.
Powiedziała, że ruchać się nie będzie, że jest zła na mnie za to, ale
wymasuje mi chuja. No i wali... wali... A mój chuj stoi... jakoś się spuścić
się nie mogę, chociaż mi przyjemnie. Żona nie chce się przytulić bo
śmierdzę (no prawda!) I tak waliła... aż w końcu się spuściłem... Ufff...
Druga okazja też była. Chociaż nie wiem... nie byłem w stanie nic zrobić
Myślimy się razem w łazience. Sponiewierany raczej, siedziałem i
starałem namówić żonę na seks. Pałka znowu stoi i tak ją masuję. Myślę
sobie, że zaspermię ją zaraz!!! Ale nie mogłem sobie sam zrobić dobrze.
Przyszła żona, zaczęła mi pomagać. Klęczy i wali konia. Ale widać nic z
tego. A później poszedłem spać i na drugi dzień było kiepsko ze mną.
Więcej nic już nie piję. Te dwa razy mi wystarczą.
Kiedyś, bardzo dawno temu, kiedy nie było Internetu, w ramach poznawania płci przeciwnej przeglądało się gazetki pornograficzne. Poziom tych gazetek... już nie pamiętam jaki był, ale nie można było być wybrednym jak teraz i trzeba było dogadzać sobie do każdej umieszczonej w tych gazetach dziewczynki :D - tak mi koledzy mówili ;)
Ale ja pamiętam pewien artykuł zatytułowany „Młodzi strzelają najdalej" Były w nim zdjęcia latającej spermy na będące w pewnej odległości roześmiane kobiety. I właśnie to hasełko siedzi mi w głowie do tej pory.
Pamiętam, że kiedy ja już mogłem spuszczać się na kobiety, rzeczywiście tryskałem spermą daleko :D Najlepsze jednak orgazmy, osiągałem przy kobiecie, która jest teraz moją żoną. Poziom przyjemności i wybuchów był wielki.
Teraz już, tylko od czasu do czasu zdarzają mi się strzały na daleką odległość... Oczywiście nam to nie przeszkadza, ale ja się „musze" zastanowić nad tym faktem.
Pytałem właśnie żonę, czy pamięta o tych dalekich strzałach, kiedy była jeszcze panienką. Przyznała mi rację, że kiedyś strzelałem daleko, ale dla niej liczy się obfitość.
Hmm. Nie znam się zupełnie na budowie ciała ludzkiego i zmianach jakie w nim zachodzą z wiekiem. Mam takie pytanie do Was. Czy to naturalne, że młodzi strzelają najdalej? : )
To mnie zastanawia za każdym razem... Jak to jest, że kiedy robię mojej kobiecie rozbieraną sesję, czuję się tak, jakbym ją widział pierwszy raz? - to pierwsze pytanie. (chociaż umiem odpowiedzieć na nie i bez Waszej pomocy :lol: )
Drugie pytanie jest takie: Jak to jest :mrgreen: że kiedy udało mi się robić zdjęcia również innym kobietom, one wszystkie zachowywały się prawie podobnie, czyli... potrafiły robić prawie identyczne rzeczy od momentu, kiedy są ubrane do... momentu rozłożenia nóg, kiedy już są rozebrane?
Chodzi mi o to, że:
Kobiety te, potrafią siąść na fotelu w taki sposób... że jest on niby normalny, a jednak do końca nie : )
Że wiedzą, że nawet ubrana stópka wyjęta z trzewiczka jest już podniecająca.
Że, delikatnie odkryta łydka wywołuje dreszcze.
Że już udko okryte, to już w spodniach moich odczuwam „przyjemność"
Kiedy kobiety się rozbierają, to najpierw stają bokiem i delikatnie zdejmują majtki, a później odwracają się tyłem, żeby oglądać ich dupkę, pupkę, zaplecze, kitniaczek kuperek 8-O Ale nie zdejmą majtek do końca, bo przecież muszą teraz odsłonić cycuszki.
I tak kobieta przez obiektywem pozuje po pewnym czasie w samych majtkach i gra ze zdejmowaniem ich zaczyna się znowu.
A potem majtki lądują gdzieś daleko, dziewczyny rozkładają nogi i robią ciekawe pozycje. (Uffff)
I! Kiedy się do nich podchodzi, jak to jest, że one wiedzą, żeby mojego kutasa dotknąć tymi stópkami...
No i może jak zwykle się pogrążam i nie powinienem się nad tym zastanawiać, wszak to może być naturalne. Bo gdy ja chcę pozować, to zawsze kutasa wyciągam z myślą: „Patrz się na niego" Także subtelności nie widzę :twisted:
Kiedy żona była w ciąży, niekiedy… żeby nie przemęczać organizmu, zamiast regularnego pieprzenia się, dogadzaliśmy sobie ustami…
Uwielbiałem tryskać spermą na Jej ciało, nawet kilka razy podczas zabawy. Żona też uwielbiała być nią pokryta. Wymazywała się cała, brzuszek!!!! i robiliśmy zdjęcia : )
Ale do czego zmierzam. Brakowało nam połykania spermy. Żona połykać lubi, ale nie chciała tego robić w ciąży,a później kiedy karmiła piersią. Spuszczałem się do ust, no ale to nie to samo! :D
Ale lubimy patrzeć jak dziewczęta w ciąży, na filmach zlizują spermę. Oj, a ja lubię bardzo patrzeć…
Myślicie, że są jakieś przeciwwskazania do łykania spermy podczas ciąży?
Lubię patrzeć się na reakcję kobiety
kiedy widzi wylatującą z kutasa spermę. Zazwyczaj jest to uśmiech… Ale
nie wiem czy to jest uśmiech, że udało Jej się … czy dlatego, że cieszy się, że facetowi jest przyjemnie… czy może uśmiecha się do samej spermy… ???
Kobietka wali konia… macha łapką, obciąga ustami, czy masuje kutasa cyckami… Doprowadza faceta do wytrysku… Uśmiecha się.
Wydaje mi się, że wszystkie, które mi
masowały kutasa się uśmiechały. A może nie ma tematu, bo kiedy ja masuję
cipkę do orgazmu to też się uśmiecham? Nie… nie ma tematu… Nie
pomyślałem… za bardzo
Moja żona mówi przy tym wytrysku „Ale
Ci się nazbierało”… albo… „Gdzie reszta, nie wszystko wyleciało? Sam
sobie waliłeś?”… chyba, że się spuszczam Jej do środka… to jeszcze
przez dwa dni z cipeczki wypływa …
Jak żona widzi mokre majtki w pracy to mówiła mi, że zawsze się cieszy …
Żona się rozebrała,
siadła na brzegu łóżka, do ręki chuja wzięła i masuje... obciąga... cycki wystawa...
Kiedy tryskałem z pały to jajka masowała... Zaspermiona poszła do łazienki...
A ja piszę... ;)
Kobiety są świetne... wystawiają swoje ciało, żeby je sperma z
chuja zalała... : )
Zaraz żona przyjdzie, położy się, a ja Jej pizdę lizać będę...
coś czuje, że do samego rana.
I jeszcze sobie o pewnych zabawach przypomniałem... Już się tak nie bawimy bo wolimy regularne ruchanie.
Opowiem Wam o przedłużaniu orgazmów. Jeżeli chodzi o cipkę mojej żony to bawiłem się nią za pomocą ręki i ust. Dokładne masowani i lizanie... Kiedy żona już miała dojść, przerywaliśmy zabawę i czekaliśmy chwilę... aż ochłonie i zaczynaliśmy zabawę od początku... I tak kilka razy przerywaliśmy to dogadzanie, aż w końcu nie wytrzymywała i dostawała wielkiego orgazmu...
Jeżeli chodzi o mojego chuja to całkiem podobnie... masowanie ustami, ręką, między cyckami... stopami... (czyli tym co kobieta ma fajnego oprócz cipy) Również wielokrotnie powstrzymywaliśmy wytrysk. Za ostatnim razem... chuj już nie stawał... masowała flaka takiego... (albo ruszała głową)... ale przyjemność dla mnie była ogromna... I nawet przed orgazmem mało co stał i z takiego padniętego kutasa sperma tryskała na dalekie odległości...
Uwielbiam kiedy kobieta się uśmiecha kiedy widzi spermę...
A moim zdaniem : ) najpotrzebniejszą
rzeczą w łóżku, niezbędną do zabawy!!! – nie są wszelakie zabawki,
wibratory, fikuśne zawijaski, kulki jakieś tam – tylko chusteczki
higieniczne. Zgadzacie się może?
Chusteczki – bo nimi się wytrzecie po
udanym „kochanku”, kiedy jesteście cali w spermie. Ale w domu to jeszcze
nic, wszak „pokrytym w nasieniu” można po nim chodzić, przejść do
łazienki, pójść zrobić sobie kanapkę do kuchni, wyjść na balkon, ; )
Ale przyjmijmy zabawę na dworze – żeby
nie fantazjować bardzo – masowanie kutasa lub obciąganie (chyba, że
ktoś połknie – ale to i tak się chusteczki przydadzą)
Jako, że są warunki… do zabawy – bo, o ile moja żona może mieć orgazmy jeden za drugim… to mi potrzeba czasu na odpoczynek między jednym a drugim wytryskiem… - to postanowiliśmy się jednak pobawić.
Żebym miał tą przerwę, wybaczcie, że tak samolubnie piszę… to moja żona postanowiła się zająć moich chujem jako pierwsza… Zaczęliśmy niewinnie od masowania ręką… Zwaliła mi konia i się na nią spuściłem…
Później Jej kolej…. Masaż ręką… jak za dawnych, nastoletnich czasów, kiedy nie można było się normalnie ruchać, to wkładałem rękę w Jej majtki… Doszła i myślałem, że mi zmiażdży dłoń…
Później obciąganie… zaczęła z rozanielonymi oczkami… Jej oczy i mój kutas w Jej ustach.
Dobrze, że na świecie są kutasy i usta kobiety… ! Zdecydowanie dobre połączenie….
Ciągnęła jak zwykle przyjemnie… Miałem nadzieję, że się spuszczę na twarz… żeby miała problemy z otwarciem oczek… i żebym będę miał fajne „widoki”, kiedy będę Jej lizał cipkę, a później przy ruchaniu… ale… spuściłem się gdzieś daaaaleko, tylko raz trafiłem na buzię. Dobrze, że wie, że lubię widzieć ją wymazaną w spermie… kutasem poocierała nim o twarz…
Teraz ja liżę… zaczynam delikatnie, od brzuszka, nóg… przechodzę do cipeczki… Liżę od cipki po szyję… ale za bardzo łaskoczę… Wsadzam język do cipeczki, aż mnie boli, liże łechtaczkę…
Pamiętam… jak którego razu lizałem Jej cipkę przy Gali Rozdania Oskarów… Jak wiecie, w tv jest to w nocy… Moja żona nie lubi się zmuszać do orgazmów i przelizałem jej… tą całą galę i nic z nie obejrzałem ;> Ale mamy o czym wspominać.
Żona doszła…
Chwilę poleżeliśmy i zaczęliśmy regularne ruchanie… Nie obeszło się bez pomocy ust… żeby mi stanął… ale w końcu wypełniłem jej dziurkę… bo staramy się o dziecko drugie : ) – to możemy się ciąć bez przeszkód. Żona też miała orgazm… tak mowię w razie czego… Wszystko mnie boli…
Kiedy moja żona jest kurewsko
podniecona uwielbia na mojego chuja mówić "kawał mięsa" Mówi coś
takiego: wsadź mi tomięso w pizde... i potrafi tą samą kwestię mówić
wielokronie:
- ruchaj mnie mięsem,
- pierdol mnie tym mięsem.
- wsadzaj mi to
mięso...
No to ja :) też tak samo... Jesteś mięsem, w któro wsadzam chuja. Będziemy
się ocierać mięsem... Jesteś workiem na spermę. Skórzanym worem na
spermę, która tryska z mojego mięsa... Rozumiecie... Pojebane to jest...
ale zabawa przednia
To będzie taki szybki wpisik. W naszej galerii znajdują się zdjęcia z
czasów kiedy żona była w ciąży. A, ze to była pierwsza ciąża, to
słuchaliśmy się poleceń lekarza. A polecenie było takie, żeby się nie
kochać za bardzo... Teraz nie mogę sobie przypomnieć przyczyny, a żony
nie ma w domu, żebym się mógł zapytać. Oczywiście... nie
przestrzegaliśmy tego... i co jakiś czas ruchaliśmy się... delikatnie :)
Uwielbiałem ruchać żonę kiedy była w ciąży... Ten wielki brzuch, te
cycki... wybaczcie, ale jakbym ruchał coś... "Coś" właśnie - osobliwego.
Moja żona wiedziała o tym i sama mówiła, że tak się czuje. (mówiła też,
że okres ciąży jest czymś wspaniałym - tak w nawiasie oczywiście : ) )
Jak sobie dawaliśmy radę bez ruchania?... Ano... całe szczęście, że
człowiek ma ręce i usta. Cipka mojej żony była dokładnie lizana i
masowana... tak samo jak mój chuj. Uwielbiałem się spuszczać na Jej
nagie ciało... i rozsmarowywać spermę po wielkim brzuszku i piersiach...
i nogach... wszędzie :) Teraz jak widzicie... staramy się o kolejne
dziecko...
Zapewne wiele osób z Was słyszało o tym, jak to się dziewczynki
podrywało na gry komputerowe. Moi koledzy, kiedy byliśmy jeszcze
typowymi nastolatkami robili to ciągle. Ja zrobiłem to raz. Zaprosiłem
dziewczynę na granie... i najnormalniej w świecie ją macałem... a ona mi
na to pozwalała... Taka to była zabawa... Wiecie, zwykłe macanko... nie
wkładania chuja w jej dziurki, czy ocieranie się... nawet dziewczyna
nie była rozebrana... stare czasy...
Kiedy dawno temu grałem w grę Settlers 2 chciałem, żeby jakaś dziewczyna
zwaliła mi konia... Nie wiem dlaczego akurat przy tej grze...ale
potrzebę miałem ogromną. Niestety, żadnej wtedy dziewczyny nie miałem i
musiałem sam się zaspokajać hahaha - ech te czasy młodzieńcze.
Ostatnio przeglądałem płyty i znalazłem na nich właśnie grę
Settlers 2. Powiedziałem żonie o mojej fantazji, a że akurat mieliśmy
troszkę czasu, to powiedziała, że jak szybko się spuszczę to mi wymasuje
chuja. Zainstalowałem gierkę, trochę się rozbudowałem - mówiąc fachowo
i żona zaczęła mi walić konia... Czułem się jak nastolatek, grałem w
grę, kobieta mi waliła konia i obciągała, nawet weszła pod biurko... ale
nie spuściłem się, tylko szybko ją rozebrałem i się ruchaliśmy.
Powiedziałem Jej później, że moja fantazja z lat młodzieńczych nie
została do końca spełniona... Żona odpowiedziała, że nie ma problemu i
spełnimy ją razem następnym. A ja gry nie odinstalowalem do tej pory.
A czy Wy macie jakieś wspomnienia z grami i dziewczynami/chłopakami? Przykładowo... Może coś z Larą Croft? :D Pozdrawiamy!
Wpis ósmy... Czy, dla większego kutasa kobieta może zrobić więcej?
Czy, dla większego kutasa kobieta może zrobić więcej? - kiedyś takie
pytanie zadałem mojej żonie i ostatnio zadałem je ponownie. Uzyskałem od
Niej tą samą odpowiedź. Że wielkość nie ma znaczenia, jeżeli się lubi
właściciela małego czy dużego chuja to identycznie się mu chce sprawić
przyjemność.
Ale drążyłem dalej moje pytanie... No dobra... ale czy mniejszego
równie dobrze ssać jak dużego. Że... dużego chuja to się pielęgnuje,
głaszcze... przytula... jest się z niego dumnym? Więcej się - "robi" - jednym słowem? Że... skoro mój mężczyzna ma takiego dużego chuja, to ja kobieta, jestem z niego taka dumna, że chce się nim niby chwalić...
- Takie to pytania i dialogi układałem, ale moja żona mówiła, że to nie
prawda. Że oczywiście, jeżeli chuj jest maluśki, że nie da się z nim
nic zrobić, to może wtedy, ale tak ogólnie to nie ma znaczenia...
Ja jako facet nie potrafię tego pojąć. Chociaż dla mnie małe cycki
czy duże... też nie ma różnicy, najważniejsze, że to te jedyne... No coś
takiego... :D
A Wy... Jak myślicie? Czy, dla większego kutasa kobieta może zrobić więcej?
Wpis siódmy... O spuszczaniu się na różne rzeczy....
Moja żona
wie, że lubię się spuszczać na jej rzeczy. O ile kiedyś ją to
zastanawiało... to szybko przyzwyczaiła się do tego. A, że nie sprawia
Jej to problemu, a lubi mi sprawiać przyjemności to od czasu do czasu
podsuwa mi jakieś nowe rzeczy...
Wszystko zaczęło się od tego, że pewnego razu nie zdążyła wyjąć
cycuszków z bluzki. Spuściłem się na jej dekolcik i bluzkę właśnie. To
było na początku naszej znajomości, ale na cale szczęście nie była na
mnie zła, że zabrudziłem Jej tą bluzeczkę... Powiedziała, że ma
nadzieję, że się sperma odpierze i nie bedzie plam. Ale mi ta sytuacja
zaczęła się podobać. Prosiłem później niekiedy o Jej majtki, żeby móc
się na nie spuścić, a Ona mi je dawała. Kiedy była okazja waliła mi
chuja lub obciągała i spuszczałem się w Jej różnokolorowe maciupkie
majteczki. (Najlepsze były dla mnie majtki, które miała na sobie przez
caly dzień... uwielbiałem je :) (pamiętajcie, że nie mogliśmy się ciągle
rżnąć, bo nie byliśmy małżeństwem... ech...) Kiedy jeździłem od Niej do
swojego domu, zawsze miałem przy sobie Jej majteczki, które mi dawała, a
w które się spuszczałem kiedy o Niej myślałem przy masowaniu chuja.
Później zacząłem się spuszczać na inne Jej rzeczy, a to na buty
(chyba standard), na Jej dowód osobisty, na kolczyki, na pierścionki, na
lusterko, długopisy, kredki i farby (moja żona potrafi pięknie malować)
staniki, notatnik... i na bluzki też się spuszczałem, nie martwiła się o
plany na całe szczęście...
I tak spuszczam się do tej pory na Jej rzeczy. Tego lata moja żona
kupiła sobie nowe butki, które możecie oglądać na naszej galerii.
Przyszła do mnie z nimi i zaczęła mnie nimi pieścić, ale spuścić się nie
dała, bo powiedziała, że na aksamicie to już plamy będzie widać.
Szkoda... ale wszystkie inne buty ma zaspermione : )
Pozdrawiamy i zapraszamy do komentowania :) Lubicie się
spuszczać na rzeczy swoich partnerek? A jak Wy, drogie Panie... Jak
reagujecie na spermę na swoich rzeczach?